Praca sprzętu transportu wewnętrznego w temperaturach bliskich zera, a tym bardziej w głębokim minusie, rządzi się innymi prawami niż „zwykła” hala. Zmienia się zachowanie materiałów, elektroniki, smarów, opon, a także ludzi: spada czucie dłoni, pogarsza się widoczność, wydłuża czas reakcji. Dlatego wózek, który w magazynie suchym działa bezbłędnie, w chłodni potrafi sprawiać kłopoty — od poślizgów i awarii po niekontrolowane przestoje ładowania. Ten praktyczny przewodnik pokazuje, jak dobrać specyfikację wózków do niskich temperatur, jakich błędów unikać i jakie procedury wdrożyć, żeby flota była bezpieczna, dostępna i przewidywalna operacyjnie.
Dlaczego niska temperatura zmienia reguły gry
Na zimno fizyka jest bezlitosna. Elastomery twardnieją, smary gęstnieją, a tolerancje montażowe kurczą się. Wzrost oporów toczenia i spadek przyczepności wydłużają drogę hamowania. Kondensacja pary wodnej na zimnych elementach po wyjeździe do strefy ciepłej uruchamia cykl „szronienia”: wilgoć zamarza po powrocie do komory, tworząc lód w złączach, na rolkach i czujnikach. W bateriach ołowiowych spada pojemność i zdolność przyjmowania ładunku; elektronika odczytuje niższe napięcia i potrafi redukować moc, a wyświetlacze LCD ślimaczą się niemiłosiernie.
Trzeba też pamiętać o człowieku. Rękawice pogarszają chwyt i precyzję, kaptury zawężają pole widzenia, a okulary lub przyłbice parują po wyjeździe do strefy cieplejszej. Do tego akustyka pomieszczeń izolowanych i pracujące parowniki zmieniają tło dźwiękowe — sygnalizacja wózków bywa mniej słyszalna. Innymi słowy: w chłodni i mroźni suma „drobiazgów” składa się na duże ryzyko.
Jakie wózki pracują w chłodniach i mroźniach
Paleciaki ręczne (standard, INOX, ocynk)
Ręczne wózki paletowe to podstawowe narzędzie wewnątrz komór, na rampie i w buforach. W wersjach do środowisk mokrych i zimnych stosuje się stal nierdzewną (INOX) lub ocynk, osie i łożyskowania zabezpieczone przed korozją oraz koła z mieszanek zachowujących elastyczność poniżej zera. Warto wybierać rolki i koła o większej średnicy, które lepiej radzą sobie z przymarzniętymi nierównościami i szczelinami krat odwadniających. Kluczowe są także smary o niskiej lepkości w zimnie — inaczej pompa i przeguby „drewnieją”.
Paleciak sprawdza się przy krótkich dystansach, kompletacji i manewrach w wąskich alejkach. W strefach mycia i produkcji spożywczej INOX ułatwia higienę i zapobiega łuszczeniu powłok.
Elektryczne wózki paletowe (prowadzone i z platformą)
„Walkie” oraz wersje z platformą operatora to konie pociągowe w e-commerce spożywczym, dystrybucji mrożonek i mięs. W wykonaniach „cold store” producenci oferują pakiety: grzane lub izolowane sterowniki, wiązki elektryczne z przewodami w izolacji na zimno, hermetyczne złącza, uszczelnienia przeciw kondensacji, a nawet ogrzewane głowice dyszla, żeby przycisk cofania awaryjnego nie przymarzał do rękawicy. Wersje z baterią litowo-jonową zyskują na dostępności (szybkie „doładowania” w cieple), ale wymagają świadomej procedury aklimatyzacji po wyjeździe z komory.
Na dłuższe odcinki między komorami a buforami lepiej sprawdzają się modele z platformą: operator nie marznie w takim stopniu, jest mniej zmęczony, a stabilność jazdy rośnie dzięki większej masie własnej i kołu napędowemu o lepszej trakcji.
Wózki do składowania na wysokości (reach trucki, systemowe VNA)
W wysokich regałach chłodnie korzystają z reach trucków i — rzadziej — wózków systemowych (VNA) z kabiną. W odmianach do zimna spotkasz ogrzewane kabiny, szyby z powłoką antykondensacyjną i nawiewem, grzane joysticki i pedały oraz specjalne wiązki kablowe. Kluczowy jest dobór kół do śliskiej posadzki: miększa mieszanka, profil ułatwiający „wgryzanie się” w lód oraz elektronika ograniczająca poślizg przy ruszaniu. Kamery na widłach i oświetlenie LED o „zimnej” barwie poprawiają celowanie w gniazda palet, co w mroźni robi kolosalną różnicę.
Specyfikacja techniczna do chłodni i mroźni — na co patrzeć
Materiały, powłoki, higiena
W zimnych i mokrych środowiskach stal czarna z klasyczną farbą długo nie wytrzyma. INOX wygrywa tam, gdzie sprzęt jest regularnie myty i ma kontakt z solanką, krwią lub agresywną chemią. Ocynk jest tańszą alternatywą, ale wymaga pilnowania uszkodzeń powłoki. Śruby, sworznie i osie dobrze, jeśli są nierdzewne (A2/A4) albo przynajmniej powlekane antykorozyjnie. Na plus działają gładkie powierzchnie bez „kieszeni brudu” i osłony ułatwiające spłukiwanie.
Koła i rolki — mieszanka ma znaczenie
W niskich temperaturach twardy nylon szybko traci przyczepność i generuje hałas, a na mikrolodzie zachowuje się jak na szkle. W praktyce lepsze są:
- poliuretan „low-temp” o obniżonej twardości, który nie kamienieje w minusie,
- guma pełna lub elastyczny PU na koło napędowe w elektrycznych, często z drobnymi nacięciami poprawiającymi odprowadzanie wody,
- większe średnice, by łagodniej przechodzić przez szron i szczeliny.
Rolki najazdowe o miększym płaszczu redukują drgania, co doceni i posadzka, i elektronika. Warto też pamiętać o brudnikach (skrobakach) na kołach, które zdzierają śnieg/oblodzenie przed wejściem do strefy regałów.
Smary, uszczelnienia i łożyskowanie
Smar o klasie NLGI 0 lub 00, syntetyczny, z niską temperaturą pracy, zapobiega „stanięciu” przegubów. Uszczelnienia „double-lip” i osłony przeciwbryzgowe ograniczają wnikanie wilgoci. Zwykłe smary litowe gęstnieją i przestają chronić łożyska — a to prosta droga do szybkiego zużycia rolek i osi.
Baterie i ładowanie: ołów czy lit?
Kwasowo-ołowiowe akumulatory taniej kupisz, ale:
- tracą pojemność w niskich temperaturach,
- nie lubią doładowań „po trochę” w zimnie,
- wymagają ciepłego i wentylowanego stanowiska ładowania (emisja wodoru).
Litowo-jonowe zestawy trzymają napięcie, lepiej znoszą „opportunity charging” i szybciej wracają do pracy. Ważna jest jednak kontrola temperatury ogniw: część producentów stosuje aktywne grzanie/izolację baterii albo blokuje ładowanie na mrozie. Z punktu widzenia procesu najlepiej ładować poza komorą, w temperaturze dodatniej, w miejscach zabezpieczonych przed kondensacją i z podłogą antypoślizgową. Dobrą praktyką jest systematyka gniazd ładowania i proste reguły „kto, kiedy i na jak długo doładowuje”, żeby uniknąć „martwych” wózków pod drzwiami mroźni.
Elektronika, sterowanie, oświetlenie
Płytki zabezpieczone lakierem konforemnym, hermetyczne złącza i przewody z izolacją odporną na pęknięcia to standard, który opłaca się od pierwszej zimy. Sterowniki powinny mieć zabezpieczenia przed kondensacją i czujnik temperatury, który odpowiednio ograniczy prędkość i moment (w tym środowisku agresywne ruszanie to przepis na poślizg). Oświetlenie LED z homologacją do niskich temp i światła cofania zwiększają bezpieczeństwo, a ogrzewany wyświetlacz/joystick w wózkach z kabiną ratuje płynność pracy i palce operatora.
Procedury pracy w zimnym środowisku
Wjazd/wyjazd z komory: aklimatyzacja to nie fanaberia
Najwięcej problemów rodzi przekraczanie granicy „zimno–ciepło–zimno”. Prosta zasada: minimalizuj liczbę przejść i czas postoju w strefach „pośrednich”. Jeśli to możliwe, wykorzystuj śluzy i kurtyny paskowe. Po wyjeździe z mroźni nie parkuj wózka od razu w cieple: kondensacja zacznie się natychmiast i zawilgoci elektronikę oraz łożyskowania. Lepsza jest krótka strefa buforowa o niższej temperaturze, w której wilgoć skropli się wolniej, a sprzęt „oddycha” bez szoku termicznego.
W drodze powrotnej do komory pamiętaj, że wszystko, co zawilgotniało, zaraz zamarznie. Złącza, linki, przyciski awaryjne — jeśli są mokre, będą chodziły ciężko albo przestaną działać. Rękawiczki niech będą z materiału, który nie nasiąka (skóra „pije” wodę, potem zamarza i traci chwyt).
Kontrola przed zmianą i po zmianie
Poranny przegląd w chłodni jest ważniejszy niż w hali ciepłej. Warto utrwalić krótką listę, którą operator realnie przejdzie w 120 sekund:
- stan i czystość kół (czy nie ma lodu, czy skrobaki działają),
- hamulec i awaryjny „grzybek” cofania (w prowadnikach),
- sygnały dźwiękowe i świetlne,
- działanie podnoszenia/opuszczania,
- wizualna kontrola baterii i przewodów.
Po zmianie: usunięcie lodu, otarcie wilgoci z zewnętrznych elementów i odstawienie wózka w miejsce parkowania (najlepiej poza komorą, w temperaturze dodatniej), gdzie elektronika i łożyska mogą „wrócić do siebie”.
Prędkości, hamowanie, styl jazdy
W zimnym i śliskim środowisku agresywne przyspieszanie i ostre skręty są najkrótszą drogą do utraty przyczepności. Mała rzecz — tryb „żółw” — bywa tu najlepszym przyjacielem. Warto ograniczyć prędkość maksymalną wózków na poziomie sterownika i jasno wyznaczyć strefy spowolnienia. Z ładunkiem utrzymuj widły nisko przy ziemi (ale nie ryj posadzki), na zakrętach zwalniaj do prędkości marszu, a na rampach stosuj zasadę „jeden wózek na raz”.
Ładowanie i parkowanie
Nie ładuj baterii w mroźni; to skraca życie ogniw i zwiększa ryzyko kondensacji wewnątrz złączy. Miejsce ładowania niech będzie suche, ciepłe, wentylowane (ołów!) i bezpieczne pod kątem antypoślizgowości. Kable prowadź w sposób, który nie tworzy „pułapek” dla palet i pieszych. Jeśli ładujesz lit, respektuj progi temperatury inicjacji ładowania — część BMS nie pozwoli ruszyć procesu, póki ogniwa nie osiągną minimalnej wartości.
Parkowanie: standardem powinno być odstawienie sprzętu w cieple i odlodzenie kół przed wejściem do regałów następnego dnia. Wózek zostawiony w mroźni „na szybko” rano odpłaci się przymarzniętymi kołami i zwarciem pary wodnej na złączach.
Mycie, sanityzacja i suszenie
W przemyśle spożywczym czy farmacji mycie ciśnieniowe to codzienność. Wykonanie INOX i uszczelnienia „wash-down” ułatwiają pracę, ale procedura ma znaczenie:
- po myciu odczekaj, aż woda spłynie i wyschnie w cieple,
- nie kieruj strumienia prosto w łożyska, złącza i sterowniki,
- stosuj środki zgodne z materiałami wózka (nie każdy detergent przyjaźni się z PU),
- zapisuj mycia w krótkim rejestrze — pomaga to diagnozować awarie „po wodzie”.
Najczęstsze błędy i ich konsekwencje
- Złe koła do śliskiej posadzki. Nylon i twardy PU to poślizgi, hałas i dłuższa droga hamowania. Finał: uszkodzone ładunki, mikro-stłuczki i szybciej zużyta posadzka.
- „Letnie” smary i brak uszczelnień. Gęstniejący smar unieruchamia przeguby, a woda w łożyskach robi z rolek jednorazówkę.
- Ładowanie baterii w mroźni. Ołów siada, lit odmawia współpracy. Potem jest zdziwienie, że wózek w połowie zmiany „umiera”.
- Brak strefy buforowej. Wjazd z mroźni do ciepła i z powrotem bez aklimatyzacji to przepis na kondensację na elektronice i ślizgające się hamulce.
- Brak standaryzacji floty. Każdy wózek z innymi kołami, inną baterią, innym złączem — serwis, części i szkolenia puchną, a dostępność spada.
- „Wyłączona” ergonomia. Brak ogrzewanych uchwytów, gołe metalowe przyciski, ostre krawędzie. W grubych rękawicach operator traci precyzję i cierpliwość.
- Niedoszacowanie oświetlenia. Mroźnie bywają ciemniejsze, a para z oddechu i nawiewy dają „mgłę”. Bez porządnych lamp i kamer celowanie w gniazda to loteria.
- Improwizowane odśnieżanie. Skrobanie lodu śrubokrętem z kół kończy się nacięciami i fasetami. Po tygodniu koło drży, po miesiącu wymiana.
BHP w praktyce: człowiek w zimnym magazynie
Widoczność, komunikacja, sygnalizacja
W zimnie „giną” dźwięki i światło. Warto podnieść kulturę sygnalizacji: jasne, migające lampy na wózkach, sygnał cofania, lusterka na skrzyżowaniach, oznaczone piesze przejścia. Komunikaty dla operatorów powinny być krótkie, wizualne, z piktogramami — w kapturze i pod czapką dźwiękowy komunikat przejdzie obok uszu.
Odzież i ergonomia
Rękawice antypoślizgowe o cienkim palcu poprawiają czucie przycisków, buty muszą mieć podeszwę, która trzyma lód, a ubranie warstwowe zapobiega spoceniu i następującemu po nim wychłodzeniu. Przerwy termiczne co określony czas to nie „miękki koszt”, tylko warunek sprawnego, bezpiecznego ruchu. W kabinach — ogrzewanie szyb i nawiew ograniczają zaparowanie i oblodzenie.
Organizacja ruchu
Jednokierunkowe korytarze, ograniczenia prędkości i reguła „ustąp pierwszeństwa z ładunkiem” porządkują natężenie. Na rampach — ogrzewanie lub systematyczne posypywanie, bo to miejsca, gdzie dochodzi do największej liczby poślizgów. Pamiętaj o strefach pieszych przy drzwiach komór: wychodzący pracownik często ma zaparowane okulary i jest skupiony na oddechu, nie na dźwięku wózka.
KPI i zarządzanie flotą w chłodniach
W zimnym środowisku liczą się trochę inne wskaźniki niż w ciepłej hali. Poza klasycznym UPH (units per hour) i OTIF (on time, in full) warto monitorować:
- dostępność wózka (czas gotowości vs. czas w ładowaniu/serwisie),
- awarie na 1000 godzin z rozbiciem na elektrykę, mechanikę i „po wodzie”,
- czas aklimatyzacji (ile minut od wyjazdu z mroźni do wejścia do procesu w cieple),
- żywotność kół w dniach/tygodniach (dobra wskazówka doboru mieszanki),
- zużycie energii na cykl (w chłodzie wzrasta; pozwala ocenić sens doładowań).
Prosty rejestr incydentów (poślizg, uszkodzenie palety, zgaśnięcie wózka) i krótkie spotkanie „co tydzień” z operacją i serwisem dają szybkie iteracje: poprawiasz strefę, korygujesz procedurę, zmieniasz zestaw kół — i mierzysz efekt.
FAQ — krótkie odpowiedzi na częste pytania
Czy w mroźni koniecznie trzeba brać litowo-jonowe baterie?
Nie zawsze. Jeśli pracujesz jednozmianowo i masz sensowne okna ładowania w cieple, ołów może się obronić kosztowo. Gdy jednak wózek ma być „zawsze gotowy” i często wyjeżdżasz z komory do ciepła, lit ułatwia życie i trzyma parametry.
Jak często wymieniać koła?
Nie ma jednej liczby. W mroźni koła „low-temp” zużywają się szybciej niż w cieple, ale w zamian masz przyczepność. Monitoruj zużycie tygodniowo i trzymaj komplet na półce — ich brak zatrzymuje proces szybciej niż awaria sterownika.
Czy można myć wózki w komorze?
Lepiej nie. Mycie w minusie zamieni wodę w lód w 15 sekund. Myj w cieple, susz, dopiero potem wracaj do zimna. I chroń łożyska oraz złącza przed bezpośrednim strumieniem.
Czy standardowy paleciak „da radę” w chłodni?
Na chwilę — tak. Na dłużej — policz koszty rolek, osi, pompki i przestojów. Wersja ocynk/INOX z odpowiednimi kołami i smarami zwykle wychodzi taniej w całym cyklu życia.
Podsumowanie
Wózek, który w hali pracuje idealnie, w chłodni lub mroźni musi być inny: inaczej nasmarowany, inaczej „obuty”, lepiej uszczelniony i mądrzej ładowany. Na zewnątrz różnice bywają subtelne — dodatkowa uszczelka, inny typ koła, inny przewód. W środku to przepaść: mniej poślizgów, mniej awarii „po wodzie”, przewidywalna dostępność na zmianie i spokojniejsza głowa kierownika.
Kluczem jest trio: specyfikacja – procedury – ludzie. Dobrze dobrany wózek (INOX/ocynk, koła low-temp, smary NLGI 0/00, elektronika zabezpieczona i sensowna bateria), jasne zasady wjazdu/wyjazdu, ładowania, mycia i prędkości oraz operator, który wie „dlaczego tak” — to przepis na logistykę zimną tylko z nazwy. Reszta to iteracja: mierzysz, poprawiasz, znów mierzysz. I właśnie tak z „wiecznie ślizgającej się” mroźni robisz maszynę do bezpiecznego, cichego i stabilnego przepływu.